Pozdrawiam serdecznie wszystkich forumowiczów. Chciałbym się poradzić w kwestii tajemniczej dla mnie przynajmniej choroby która już prawie 2 lata trapi moją kolonię gupików Endlera. A więc po kolei za porządkiem.
1. Przyczyna choroby.
Nieznana. Warunki są raczej optymalne dla Gupików – zwykła względnie twarda, zasadowa kranówa, temp. ok 25C. Gęsto zarośnięte akwarium, dobry filtr.
preparaty bakteryjne seachem i microbe-lift dozowane regularnie. No2 standardowo było zawsze niemierzalne, ale od czasu jak zacząłem stosować leki zaczęło być pewnie gorzej.Generalnie raczej nigdy mi gupiki nie chorowały ani w innych akwariach nie chorują.
Oczywiście, skoro zachorowały, pewnie coś im tam w pewnym momencie nie pasowało, a potem poszło już z górki. W tej chwili jednak dociekanie przyczyn nic już chyba nie da, potrzebuję po prostu diagnozy i skutecznego lekarstwa.
Akwarium jednogatunkowe – rybki nie miały kontaktu z żadnymi innymi, a wcześniej przez kilka lat nie chorowały.
2. Przebieg choroby. U chorych egzemplarzy przeważnie pojawiają się białawe narośla, bez wyraźnej strzępiastej struktury. Najczęściej u góry ciała pomiędzy płetwą grzbietową a pyskiem, ale czasem też w innych miejscach. Na płetwach z czasem robią się też ubytki, coraz większe. Choroba nie postępuje szybko – chore egzemplarze żyją czasem dobre kilka miesięcy i w początkowym okresie choroby, nawet z wyraźnymi naroślami są żwawe/zachowują się normalnie. Nie jest też chyba jakoś bardzo zaraźliwa – naraz choruje może 10% populacji. Egzemplarze wykazujące jakiekolwiek objawy są przeławiane w miarę możliwości na bieżąco do osobnego akwarium. Epidemia nie zagraża kolonii jako całości.
3. Próby diagnozy. Przy pierwszych chorych rybach podejrzewałem pleśniawkę, ale ona jednak nie jest tak zaraźliwa i wygląda nieco inaczej. Potem podejrzewałem Flexibakteriozę, ale z tego co czytałem ona postępuje jednak o wiele szybciej i gwałtowniej.
Gdybym miał porównać tę chorobę do ludzkiej to powiedziałbym że przypomina mi trąd;)
Z tego też względu ostatnio podejrzewam tzw. „martwicę płetw”. Na ostatnim zdjęciu widać już egzemplarz w stanie agonalnym, który praktycznie nie ma już ogona.
4. Próby leczenie. Na przestrzeni ostatniego roku wypróbowałem prawie wszystko – kąpiele długotrwałe w: CMF, soli, zoolek cuprisol, zoolek capi forte, zoolek formisol, zoolek tryplaflavin sera omniforte, sera pond omnipur a nawet coś tak egzotycznego jak esha 2000.
W miarę braku wyraźnych efektów każdy z tych preparatów był koniec przedawkowywany/stosowany dłużej niż w zaleceniach.
Można się zastanawiać czy ilość zakażających się ryb nie została zmniejszona, ale nie mogę powiedzieć, żeby choć jedną udało mi się wyleczyć.
A dla zwiększenia odporności dodatkowo microbelift Artemiss i Herbtana. Nawet kobalt rybom dodaję.
Szczegóły na zdjęciach. Będę wdzięczny za porady/sugestie: po pierwsze co do właściwej diagnozy, po drugie co do leczenia (może jakiś antybiotyk?).