Witam. Chcę się z wami podzielić moją żmudną walką z tym uporczywym glonem.
A wiec, akwarium które opiszę założyłem na początku 2012, miał być to najzwyklejszy zbiornik towarzyski 54l bez fajerwerków i tak było przez mniej więcej 6 miesięcy, następnie dołożyłem światło 0,5 W/L (t5 865), butle z CO2 rozprowadzane przez dyfuzor szklany i sole metodą EI. Wszystko szło dobrze, co poniedziałek wymiana 50% wody i wycinka miski roślin. Niestety musiałem wyjechać na miesiąc i choć małżonka próbowała pilnować akwarium to się nie udało.
Po moim powrocie okazało się że zbiornik jest zaatakowany Krasnorostami typu Compsopogon i Rhodophyta przez brudny dyfuzor (za mały poziom CO2).
Naczytałem się różnych metod zwalczania takich jak:
stabilizujemy CO2 (wcześniej należy zrobić test CO2)
wykonujemy parametry twardości ogólnej i węglanowej (w przypadku zbyt dużej twardości staramy się ją obniżyć)
w razie potrzeby zwiększamy ruch wody aby zwiększyć obieg między roślinami
regularnie czyścimy wkład gąbkowy oraz odmulamy dno z zanieczyszczeń i odchodów
regularne podmiany wody
ale nic nie pomagało a było jeszcze gorzej.
Starałem trzymać parametry NPK 10-1-20.
Dodatkowo podawałem wywar z zielonej herbaty, Carbo w płynie 4x dawka większa niż zalecana i też bez efektów. Jedynie punktowo ze strzykawki na roślinę czy na podłoże paliło glon ale nie było zahamowania we wzroście.
Moczenie w kwasku cytrynowym (20g kwasku rozpuścić w 3 litrach wody, rośliny łodygowe moczymy 2h a o słabszej strukturze do 1h) pomaga czyli pali glon, zmienia kolor na czerwony a później na mleczny i zanika (obumiera). Dopiero teraz krewetki mogły się wykazać.
Rośliny po ponownym posadzeniu (glon trzyma się jeszcze do 3 dni) były czyste do 2 tyg i tak wkoło Macieja przez 2 miesiące
Myślałem o zaciemnieniu ale chciałem spróbować jeszcze czegoś innego.
Odłączyłem CO2,zmniejszenie oświetlenia do 0,3 W/L, zmniejszyłem przepływ wody w hw-302 przez zapchanie górnego kosza watą, przestałem podmieć wodę, jedynie dolewka co odparowało jakiś 1 litr na tydzień, odłożyłem testy, temperatura bez zmian 25 C, jedynie co podaję to Carbo a dokładniej aldehyd glutarowy 4x dawka i potas z soli KCI tak aby otrzymać na tydzień 20 ppm. Wpadło na dno szyszki olchy, liście dębu, bananowca i migdałecznika.
Ograniczyłem się tylko do karmienia.
Po 2 tygodniach cierpliwości zauważyłem mniejszy przyrost tego paskudztwa a po 3 tyg. wręcz zahamowanie. I tak już jest od ponad miesiąca.
W tej chwili bitwę wygrałem która trwała jakieś 4 miesiące ale wojna nadal trwa, zmniejszyłem dawkę Carbo do 2x i obserwuję zbiornik.
Nie mam pojęcia co mogło pomóc pewnie wszystko po trochu, może ktoś inny ma jakiś pomysł.
Być może ten post się komuś przyda, pomoże i zapraszam do dyskusji i opisów swoich doświadczeń z glonami.
P.S. Linki z których korzystałem
http://www.roslinyakwariowe.pl/przewodnik-glony.html#6
http://podforak.rzeszow.pl/viewtopic.php?t=4290
http://forum.superakwarium.pl/topic/36423-glony-nasze-sprawdzone-sposoby-aby-si%C4%99-ich-pozby%C4%87/
Zdjęcia zaczerpnięte z internetu.