Lubię narzekać, zwłaszcza, gdy jestem zmęczona i jednocześnie przesadzę z kawą. A że dzisiaj jest właśnie taki dzień, to postanowiłam pomarudzić publicznie. Siedzę, czytam, kopię w tematach i po prostu mi czegoś brakuje.
Na chwilę obecną DFA, owszem, działa prężnie, lecz jednocześnie sprowadza się do „Oddam/Sprzedam/Przyjmę/POMOCYRATUNKUcoś-się-dzieje-a-ja-nie-umiem-nawet-opisać-jak-wygląda-moja-chora-rybka/Mam takie a takie akwarium i tyle ryb”. Trochę słabo. Artykuły na jakiś konkretny temat zdarzają się w tym morzu raz na jakiś czas, do tego często na zasadzie ciekawostki.
W porównaniu do regularnie hejconych tutaj krakowskich Chwastów, wyglądamy gorzej, niż cienko.
Wniosek? Trzeba trochę poodkurzać.
Nie bawiąc się w skromności, specjalistów od czegoś-tam, talentów, znawców jakiegoś konkretnego tematu nam nie brakuje. Czemu nie uchyliliby rąbka tajemnicy ze swojej dziedziny? Przecież wody z akwarium im od tego nie ubędzie. Przykładowo: goście od aquascapingu mogliby strzelić mini zbiór podpowiedzi, sugestii, patentów; ale bez nudzenia złotym podziałem – to wszyscy już wiedzą. Bóstwa matrycy rzuciłyby dwa słowa o robieniu dobrych zdjęć, niekoniecznie przepisanych z wszechprzeklejanych poradników – może jakieś własne spostrzeżenia? A roślinniacy o niedoborach? Z kolei hodowcy krewetek – może napisaliby coś o genetyce tak, żeby byle gimbus ogarnął przynajmniej połowę? A może komuś wyskoczyły dziwne objawy u ryb, ale udało mu się to wyleczyć? Niech napisze wszystko, co pamięta, nóż widelec komuś się przyda. Przy czym już w ogóle idealnie by było, gdyby poza wiszeniem w formie artykułu, temat funkcjonował jako „1000 pytań do-” i robił za jakby interaktywne FAQ w danej dziedzinie - tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś jednak nawet złotego podziału nie kojarzył i chciał się zapytać konkretnie tu, na NASZYM forum, a nie dowolnym innym.
I nawet jeśli w rozrachunku końcowym okazałoby się, że powielamy ogólnie dostępne informacje – co z tego? Liczy się to, żeby przeciągać nowych ludzi, żeby wiedzieli, że można się zapytać o wszystko i to żaden wstyd wyskoczyć z najbardziej banalnym pytaniem. Żeby nie doprowadzić do stopniowej hermetyzacji forum, jaką mamy na forach super specjalistycznych, gdzie czasem strach coś napisać, żeby nie popatrzyli jak na idiotę, nie pokiwali z politowaniem główką i nie skwitowali pytania suchym linkiem do Wikipedii lub hasłem „google nie boli”.
Nie twierdzę, że trzeba to zrobić już, teraz, natychmiast. Zdaję sobie sprawę, że przeciętny homo sapiens ma ciekawsze rzeczy do roboty niż pisanie porad w stylu „Przyjaciółka”. Jednak małymi kroczkami można by coś porobić w tę stronę. Bo póki co szary początkujący nie ma co czytać. Bez obrazy, ale czego on się dowie z wątków o entym zbiorniku biotopowym/roślinnym*? Fakt, informacji na temat ryb, zielska, nawożenia jest tam od czorta. Jednak są tak porozrzucane, tak nie-od-podstaw, do tego co chwilę wpada żargon... Nie oszukujmy się, ludzie totalnie zieloni w temacie, czytając posty skierowane do osób, które mają już jakieś pojęcie, nudzą się i odpadają po jednej stronie semi-prywatnych rozmów z wplecionymi sugestiami nt. np. dawkowania soli czy firm ledów. A i tak byłby niezłym twardzielem, gdyby chciało mu się obczajać dzienniki czyichś aranżacji. Z mojej prywatnej autopsji wynika, że „narybkowi” nie chce się nawet klikać w takie rzeczy. Narybek szuka tylko i wyłącznie
poradników i artykułów, gdyż cała (niezrozumiała) reszta jest (dla niego) najzwyczajniej nudna. Wątpiących w tę tezę odsyłam do forów matematycznych/fizycznych/historycznych celem pogrzebania w tych najbardziej „zaawansowanych” tematach. Przynajmniej połowa po dwóch-trzech minutach kliknie w czerwony krzyżyk.
Żeby nie było, wcale nie uważam, że jestem jakaś inna, lepsza. Doskonale zdaję sobie sprawę, ze sama rzucam suche hasła typu „doklej jeszcze czerwonych LEDów” bez uzasadnienia „po co”. Z lenistwa zakładam (czy wmawiam sobie), że tłumaczenie absolutnych podstaw w wątku założonym przez kogoś, kto raczej wie, co robi, jest zupełnie nie na miejscu i byłoby bagatelizowaniem jej wartości jako akwarysty i rozmówcy. Przekładając z polskiego na nasze:
zlewam fakt, że nie tylko założyciel wątku czyta dany temat i zapominam o istnieniu szerokiego grona niezarejestrowanych ludzi, którzy po to przeglądają fora akwarystyczne, żeby się czegoś n a u c z y ć , a nie przeczytać pustą informację, IYKWIM.
Lifting, reformacja, zwał jak zwał, ale się przyda. Część ludzi już coś ruszyła, wczoraj, rok temu, za dinozaurów czy króla Popiela, nie ważne kiedy, grunt, że włożyli swój trud, znaleźli czas i stworzyli jasne, przejrzyste coś, z czego mogą bez żadnych barier, grzebania w wyszukiwarkach i tłumaczenia co drugiego słowa w Wikipedii korzystać inni ludzie. Chwała im za to. Jednak całej reszty wątków czasem już się nawet czytać nie chce, tylko przerzuca zdjęcia baniaków (skąd inąd przepięknych, lecz nie o tym mowa
). Ale to i tak pod warunkiem, że pod nimi wisi dobrze kojarzony nick. A przynajmniej takie są moje odczucia.
Możecie się nie zgadzać, możecie się obrazić, stwierdzić, że z RA się urwałam (bo taka prawda), ale tak naprawdę mało mnie to interesuje, bycie misiem patysiem wcale nie jest szczytem moich aspiracji życiowych ani czymś, co tygryski lubią najbardziej. Słynę z rzeczy raczej odwrotnych. W każdym razie wszystkim, którzy na mój marudny apel zareagują pozytywnie, dziękuję i gratuluję altruistycznej postawy oraz najzwyczajniejszej życzliwości względem tych, którzy chcą się od nas czegoś nauczyć. Powodzenia w porządkowaniu wiedzy i w pisaniu życzę