Z Wrocławia. Nurzańce na bieżąco rozdaję
Co do fantomów to było ich 14, z dwóch źródeł (9+4). Wszystkie kończyły tak samo: najpierw blaknięcie, potem nieliczne zmiany skórne które zamieniały się we wrzody żrące je od środka, pod światło było widać jak to się przedostaje wgłąb tkanek. Pływały i jadły w miarę normalnie aż do zgonu. Nie przenosiło się to na inne ryby. Pierwsze 3 czy 4szt próbowałam leczyć w akwa kwarantannowym solą i FMC, bez najmniejszego skutku. Potem po prostu ryby znikały w akwa ogólnym, nawet nie znajdowałam czasem zwłok, pewnie reszta ryb szybko je wcinała w ciągu nocy, w końcu co to taki fantom dla zbrojnika na przykład?
Tak się zraziłam do fantomów, że nie uzupełniam ławicy. A szkoda, bo bardzo sięw nich zakochałam i nie wiem, co mogło być przyczyną tej choroby. Reszta ryb w ogóle nie chorowała w tym czasie, a karmione i pielęgnowane wszystkie były tak samo.
Co do małych ryb to nie w tym akwa. Wszystkie by sięchowały w gąszczu w towarzystwie bocji, skalarów, danio i kosiarek. Tych 3 fantomików co zostały nie widać pojawiają się tylko na karmienie. Był jeszcze jeden stareńki miedzik (pozostałość po ławicy sprzed 2 lat), ale już go coś chyba zeżarło...
Wiem, że obsada jest koszmarna, docelowo chciałabym zostawić bocje, skalary i jednągrupę, albo sumiki szkliste (których też było w innem akwa 5) albo danio, najchętniej choprae, zakochałam się w nich ostatnio. Ale to musi mi tutaj połowa mieszkńców swoich dni dożyć
Patka i minuu witam na nowym gruncie