r4ll napisał(a):To teraz rozlałaś rzeke niejasności dopiero
Sesja to specyficzny czas, ale co się odwlecze, to nie uciecze
, więc niniejszym odpowiadam:
Jeśli chodzi o różnicowanie temp w ciągu roku – chyba każdy z nas ma latem wyższą temp w baniakach, niżby sobie życzył
. Zimą można natomiast ustawić grzałkę na niższą temperaturę (albo ją wyłączyć).
Jeśli chodzi o różnicowanie dobowe – proszę bardzo: można wyłącząć grzałkę na noc lub ustawiać na niższą temperaturę, jeśli ma się nieduży zbiornik a w pokoju jest zimno. Programator czasowy – to też jest jakiś pomysł. Więc jeśli komuś będzie na tym zależało, to znajdzie sposób. (Poza tym – często lampy w ciągu dnia nagrzewają wodę, więc wieczorem jest cieplej niż rano. Ale to też zależy od litrażu, urządzeń technicznych i mocy oświetlenia.)
Jako kontrargument jednak chciałbym rzec, że przykładowe neony innesa, swojego biotopu nie widziały od dobrych 6000 pokoleń. Podczas gdy te ostatnie 6000 pokoleń żyło w stałej temp. np. 24st.C mialbym im dokonywać wachań przykładowo 22-26 (liczby z sufitu) w ciągu doby. Mi to nie wróży nic dobrego dla tych rybek i na czuja sądzę, że szybko by się pochorowały.
Zadziwiające, jak jednogłośnie akwaryści na wszystkich forach i ze wszystkich stron świata podnoszą tą kwestię za każdym razem, gdy ktoś próbuje sugerować, że winni jesteśmy rybom zapewnienia warunków, do których są przystosowane (bez obrazy, po prostu taka moja obserwacja
).
Nie powiedziałabym, że aż od 6 tysięcy pokoleń, ale zostawmy matematykę a skupmy się na sednie sprawy. Nieco filozoficznie zapytam – cóż znaczy x pokoleń w obliczu milionów lat ewolucji? (Niestety, nie udało mi się dotrzeć do danych dotyczących czasu powstania rozważanego przez nas gatunku neona. Znalazłam jedynie informację, że w holocenie zasiedliły przekształcone Rio Negro z sąsiednich dorzeczy). Otóż, w świetle ewolucji te x pokoleń hodowanych w niewoli ma niewielkie znaczenie – rozwiązania biochemiczne, fizjologiczne, czy wiążące się z tym genetyczne (a wszystkie te rozwiązania determinują przetrwanie i udany rozród w naturalnych warunkach) zostały „wypracowane” w ciągu bez porównania dłuższego czasu, wymagały dziesiątek, czy nawet setek tysięcy pokoleń (jeśli rozpatrujemy wyłącznie kwestię zmian mających miejsce już w obrębie gatunku
P. innesi; ale, jak wiadomo, ewolucja zaczęła się już w momencie powstania pierwszych organizmów żywych).
Owszem, jak już wspomniałam (albo i nie), zakres tolerancji ekologicznej jest charakterystyczny dla populacji, a nie dla gatunku. Więc taki neon z hodowli od x pokoleń łatwiej się przystosuje do tradycyjnej kranówki, niż ryba z odłowu – tego nie neguję (byłabym głupia, gdybym tego próbowała
). Ale – jak już wspomniałam – tych przystosowań (długoterminowych, można by rzec), które zostały nabyte w toku ewolucji nie zmieni 100 czy 200 lat hodowania w niewoli. Wprowadzone zostaną pewne zmiany, owszem – ale podstawowe rozwiązania fizjologiczne pozostaną niezmienione. Żeby zobrazować, co mam na myśli przytoczę przykład rozrodu neonów. Czy komuś udało się je rozmnożyć i odchować młode w wodzie o pH 7,5 i twardości 20 *n? Nie. A dlaczego? Bo geny odpowiadające za rozród są jednymi z najlepiej chronionych przed mutacjami, gdyż primo – skuteczny rozród jest dla gatunku najważniejszy z punktu widzenia ewolucji oraz secundo – dla prawidłowego rozrodu układ hormonalny, rozrodczy oraz behawior muszą być idealnie zgrane (gatunek nie może sobie pozwolić na „eksperymenty”, bo to uniemożliwi mu rozród).
(Coś czuję, że zamiast wyjaśnić, namieszałam jeszcze bardziej
. W razie dalszych niejasności, postaram się rozwinąć tą kwestię.)
Osobiście uważam więc, że nasze hipotetyczne neony hodowane dotychczas w wodzie o temp 24 stopnie nie miałyby nic przeciwko wahaniom o 2 stopnie w jedną i drugą stronę (byleby zachować ostrożność i zmiany wprowadzać stopniowo).
Na raczkach się nie znam, więc się nie wypowiem na ich temat.
Jeżeli wszystkie dane odnośnie tego jaka temp. wody powinna być dla danych ryb w sieci są 'naciągane' to teraz skąd wziąć te prawdziwe? Poczekać do wigilii i zapytać rybkę jaką jej temperaturkę ustawić?
A gdzie ja napisałam, że wszystkie dane w sieci są naciągane
Optuję jedynie za tym, z czym zgadza się chyba każdy forumowicz – aby robić rekonesans zanim kupi się jakiś gatunek (szumnie powtarzane każdemu początkującemu „najpierw czytaj, potem kupuj”) oraz aby w tym rekonesansie nie ograniczać się do wikipedii i źródeł pokroju superakwarium, tylko spróbować się „dokopać” do źródeł wiarygodnych, popartych konkretnymi doświadczeniami czy badaniami (a to wcale nie jest takie trudne). Internet jest naprawdę bogaty w informacje dotyczące ryb i ich naturalnych siedlisk.
Jedyny wniosek jaki mógłbym wyciągnąć, to że podczas zmiany temp. dobowej w baniaku musialbym miec takie ryby ktore doswiadczaja w swoim srodowisku naturalnym tych samych 'widelek' temperaturowych.
Przedstawiłam fakty, wnioski każdy wyciąga sam i na własną odpowiedzialność. Daleka jestem od tego, by mówić innym, co mają myśleć
.
Chciałem te rybki (modrooki), bo są śliczne, drobne i nieagresywne, a takowych szukam by krewetki i raczki CPO się nie stresowały.
Jedynie co Progress mogła zrobić to wykluczyć modrookie, a jeśli nie te, to już nie wiem jakie rybki. Może coś polecicie?
Dla mnie te zdania brzmią co najmniej niepokojąco. Być może źle Cię rozumiem, ale z tej uwagi wyłania mi się taki obraz: „chcę rybki, które będą ładne i nie zjedzą mi raków. Wy mówicie, że ten gatunek się nie nadaje, ale ja chcę mieć tam ryby, i nikt mi tego nie zabroni, więc jeśli będzie mi bardzo zależeć choćby i na gurami czekoladowym, to i tak go kupię”. Ale, jak już mówiłam – być może coś źle zrozumiałam, wszak na forum nie jesteśmy w stanie oddać tonu głosu czy ironii.
Ponadto, ryby nie są głupie (...)
Każdemu, z kim rozmawiam staram się udowodnić, że ryby nie są głupie, więc daleka jestem od wygłaszania takich opinii
.
(...) jeżeli im gdzieś jest zimno, płyną w cieplejsze miejsca i na odwrót.
Zasadniczo tak, ale musimy wziąć pod uwagę dwie kwestie:
1. Ryby nie zawsze mają możliwość odpłynięcia w lepsze warunki (brak połączenia cieku z wodami o porządanych w danym momencie przez rybę warunkach, zbyt duże odległości etc).
2. Ryzyko związane z drapieżnictwem oraz utrata czasu i energii na wędrówkę.
Przykładowo – zimą każdy z nas narzeka na mróz i przenikliwy wiatr, ale mało kto decyduje się wyjechać do Indii i tam przeczekać niekorzystne warunki
.
W każdym korycie rzecznym temperatura jest stała (wachania następują w 'zakolach').
Tu się nie zgodzę – w mniejszych ciekach owszem, jest to prawdą, ale w większych strumieniach i rzekach temperatura jest różna w zależności od głębokości, wiatru, zacienienia etc.
Jednak czynników jest tryliardy Oprócz prądu wody dochodzą korzenie/roślinność/wiatr itd.
Zgadzam się
.
W jeziorach i stawach temeperatura im niżej też wolniej spada (wykładniczo maleje progres spadku temperatury wody wraz z mniejszą ilością docierania promieni słonecznych). Itd itp.
Tu też się zgadzam.
W całym moim poście chodziło mi o trzy rzeczy:
- wyjaśnienie nieporozumienia dotyczącego powszechnego rozumienia temperaturowych „widełek”
- zwrócenie uwagi na to, że w naturze ryby właściwie nigdy nie spędzają całego życia w przysłowiowej „temp optymalnej, 25 stopni”
- a wszystko to po to, by czytający zastanowili się nad tym, czy „temp optymalna, 25 stopni” utrzymywana przez cały rok przez całe życie danej ryby na pewno dobrze jej służy