Dzięki uprzejmości forumowiczów udało mi się wyskrobać trochę materiału, aby zabrać się do przysposobienia do użytku (patrzenia) jedno ze szkolnych akwariów zawilgacających i tak wilgotne powietrze w murach pewnego dość dobrego wrocławskiego liceum. Co prawda w sali, w której nie mam zajęć, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Po pierwsze: nic mnie nie rozprasza tak, jak szkło pełne wody, a po drugie: to świetny pretekst, aby znikać w czasie przerw, kiedy mam już dosyć mojego towarzystwa...
W szczególności dziękuję:
lipagolowi - za parę cennych informacji i zieleninę
r4ll - za zainspirowanie swoim postem do ogarnięcia wszystkiego w "konwencję azjatycką" i zarąbistego kota Bartka, który w Najobrzydliwszy Dzień W Życiu bardzo szybko poprawił mi humor
Anonimowym Dawcom Organów
wszystkim Mniej Lub Bardziej Anonimowym Doradzaczom, nie tylko z forum
oczywiście Panu Od Biologii za udostępnienie szkła i chęć współpracy z dość roztrzepanym dziewczęciem, w dodatku nie jego uczennicą
I w ogóle wszystkim za fajną atmosferę forum skupiającą tu tych wszystkich sympatycznych ludzi!
Idei wiele, siłą rzeczy nie jestem w stanie zrealizować ich więcej, niż kilka procent. Ale edukacyjna podstawa jest: bojek nie w kuli i planowany przybliżony biotop
Szkło nie jest specjalnie wielkie, mój budżet tym bardziej, po ostatniej katastrofie ledwie własne baniaki uciągam, więc i sprzęt nie powala. Można go zamknąć w zbiorze bardzo prosto definiowanym: co było na miejscu, co wyprosiłam, co mi ktoś zaproponował, co chciałam, co siłą oszczędności przyszło mi wykorzystać i na co ktośtam się uparł. W efekcie mam:
podłoże: ziemia ogrodowa, jakaś mieszanką "piasku" grubszej granulacji (2mm) w dość oryginalnym miksie brązu, bieli i czerni, biały jak śnieg piach z budowlanego
filtracja: parę małych fan'ów "plus" aquaela, chyba tej starszej generacji
oświetlenie: świetlówka 15W aquael nie-wiem-co-nie-doczytałam-się w pokrywie, używana przez rok oraz dwie lampki biurkowe LED 20W każda
flora: jak na razie mam Microsorium trident, kilka łodyg staurogyne , całkiem niezłą porcję mchów (głównie chyba Xmass), pistie, salvinię, troszkę cryptocoryne parva, parę sztuk bacopa car. które miałam porozdawać, ale na wszelki wypadek wstrzymałam się. Jeszcze będę zbierać.
fauna: bojek czeka w kwarantannie, kilka galaxy oraz weloniastych dańków u Anonimowego Dawcy
dekor: niezidentyfikowane korzenie od nauczyciela biologii, parę gałęzi z lasu
parametry: diabli wiedzą, kranówa. Ale trochę miększa, przegotowana...
Sam baniak jest to ok 80l niby-profil (sześciokątne z dwiema skośnymi szybkami po bokach). Wybrałam największy szczelny, jaki był.
Trochę bajzel, nastawiałam się na ciut coś innego (zwłaszcza z oświetleniem), ale cały sprzęt, jaki będę miała do dyspozycji, miałam okazję zobaczyć dopiero dzisiaj. Pomysł, jak to przeprowadzić, jest taki:
0,18W to zdecydowanie za mało na cokolwiek. Choćby nie wiem jak złym był przelicznik W/l, to i tak 15W w takim akwarium to aż proszenie się o kłopoty. Myślałam raczej o wychrzanieniu pokrywy, postawieniu po bokach lampek LED. Najpierw jednej, a kiedy się wszystko względnie ustabilizuje drugiej, ale to oczywistość oczywista. Skorzystałabym wtedy z okazji i na jakichś bliższych powierzchni badylach posadziłabym trochę roślin i dała rozrosnąć się formom emersyjnym. Bo czy kwitnąca nad akwarium zielenina nie wpasowywałaby się w klimat sali od biologii?
Brzydki wielokolorowy żwir dać na tył. Niech ja go nie widzę. Niech tylko zakrywa tą ziemię, niech jego zakryją rośliny, ale ja ani go rozdzielać jak piasek od maku nie będę, ani tym bardziej na niego patrzeć Z tego powodu po raz enty idealną wydaje się kompozycja w styl ryuboku czy NA. Dość niechlujny ale ciemny żwir zakryty w dużej mierze roślinami i drewnem, z przodu bialutka plaża i nikt się nie zorientuje, że te białe kropki to białe drobne kamyczki, a nie mieszające się na zetknięciu podłoża
Kępa korzeni na środku (lub po bokach dwie mniejsze, jeszcze będę układać) dookoła obsadzona microsorium, ew. jeszcze zwartkami i żabienicami, jeśli uznam, że tej zieleniny jest tam za mało. Ale z bólem serca, gdyż te dwie rośliny to filar mojego ulubionego nano. Dodatkowo na korzeniach mech, gdzieś z tyłu lub w kątach staurogyne. Czyli standardowy "chiński kicz", jak to niektórzy nazywają. Ale ja tam ten "chiński kicz" całkiem lubię i wykonam z miłą chęcią.
Niestety na działanie jako takie muszę sobie jeszcze trochę poczekać, gdyż nauczyciela gospodarzącego w sali ma przez jakiś czas nie być, poza tym on też ma trochę roboty na głowie. Ale najpóźniej w przyszły piątek wszystko powinno być umyte i pewnie zalane... I weź tu się przez ten czas skup na ryciu, człowieku.
_____
Taki tam post z serii do poczytania; nie oczekuję, żeby bez zdjęć ktoś mi tu doradzał i odradzał na słowo honoru, aż tak głupia nie jestem - jeszcze. Jedyne, czym mogę się pochwalić, to paroma słitfociami Franka Interferona "w kubeczku" i "w kwarantannie" (ze względów praktycznych ustawionej... za jednym z moich akwariów, także zdjęcia bojka tam wychodzą dość słabe). Czemu Interferon? Sama nie wiem, może dlatego, że biało-fioletowy, a we wszystkich książkach białka są albo białe, albo fioletowe... Choć wydaje mi się to dosyć naciąganym tłumaczeniem. No ale nieważne.
W obydwu baniakach bajzel niesamowity, bo wrzucenie na hurra trzech (zbitych!) litrów zieleniny do łącznie 14 litrów skutecznie zbrzydza prezencję aranżacji. A jakość zdjęć beznadziejna, kolory trochę zmienione - przedpotopowy HTC. No ale ryba śliczna i to najważniejsze