Uwaga wstępna: jeśli otwarłeś/-aś ten wątek by nacieszyć oczy zgrają neonów na tle soczystej zieleni, to zmień adres, gdyż tu takich widoków nie znajdziesz
.
Zbiornik mierzy 150x50x50 cm i „w stanie suchym” mieści 375 l. W stanie mokrym mieści około trzydziestu ryb i znacznie mniej wody niż w stanie suchym. Jest to akwarium typu low: low-tech, low-maintenance i low-planted (dodałabym jeszcze, że poorly-aquascaped
).
Kilka uwag technicznych:
Oświetlenie: 4 x 24 W T5 (groluxy i philipsy; świetlówki stare, czekają na wymianę).
Filtracja: Eheim 2234 z gąbką na wlocie (w środku keramzyt, wata i gąbki) oraz cyrkulator 1500 z firmową gąbką.
Ogrzewanie: grzałka 300 W Eheim, zwykle jednak wyłączona.
Podłoże: dwa opakowania ziemi z ogrodniczego + warstwa żwirku.
Dekoracje: kilka korzeni z zoologa, jeden ze śliwy, do tego łupiny kokosa (już nie zliczę, ile
) i rurka Aquanetty.
Powstanie tego zbiornika jest w zasadzie dziełem przypadku. Początkowo miał zostać sprzedany, jednak ostatecznie wyszło inaczej. Baniak wystartował – jeśli mnie pamięć nie myli – we wrześniu 2010r. Ziemia nie zapewnia już roślinom takiego ogromu substancji odżywczych, jak na początku, więc od dłuższego czasu używam pałeczek nawozowych. Z drugiej strony – przy rybach tej wielkości filtracja nie wyrabia, w związku z czym purigen czeka już w szafce na czyszczenie filtra.
Teraz czas na historię:
Zbiornik stawiałam zafascynowana brzankami i bocjami, jednak po przeczytaniu w internecie opisów wielu gatunków stwierdziłam, że moja woda nie będzie brzankom ani bocjom odpowiadać. Ponieważ sumokształtne zawsze mi się podobały i były łatwodostępne (no i wreszcie mogłam zaszaleć i wpuścić ryby większe niż 5cm – przesiadka z 45l), do zbiornika trafił kiryśnik czarnoplamy i zbrojniki. A że sumowate miały pecha uchodzić za ryby „nie do zdarcia” (a przy tym były oryginalne i piękne), to pojawiały się kolejne gatunki. I tak to się potoczyło...
W zbiornikach sklepowych urzekły mnie najpierw
Platydoras armatulus, a jakiś czas później przypadkiem natrafiłam na
Agamyxis pectinifrons. Wyglądały tak oryginalnie, że nie mogłam ich nie zabrać do domu. Mniej więcej wtedy kupiłam oddaną przez kogoś kiryśniczkę „
Hoplosternum”
littorale. Parę miesięcy później udało mi się dokupić jej towarzyszy – kilka zagłodzonych młodych, które dzięki pokarmom w żelu (za tą radę ogromne podziękowania należą się użytkownikom forum Planetcatfish) w pierwszym tygodniu u mnie urosły o 1 cm (!). No i przeżyły - a tego wcale nie byłam pewna, gdy oglądałam je w domu pływające w woreczku (w sklepie nie wyglądały AŻ TAK źle...).
Już myślałam, że oto koniec kombinacji z obsadą na najbliższych kilka lat, ale się pomyliłam.
Gdy pozbywałam się molinezji (za mało elektrolitów w wodzie? Nie martwcie się, pójdziecie do lepszego domu) dostałam gratis trzy sumokształtne („Akwarium dla dzieci założyłem, a te ryby cały czas schowane siedzą, może chce je pani?”). Jako rasowemu sumomaniakowi zaświeciły mi się oczy na sam widok ryb z wąsami, więc nie mogłam odmówić. Byłam w o tyle dobrej sytuacji, że dzięki dziesiątkom (setkom?) godzin spędzonych na wyżej wspomnianym forum, miałam pewne ogólne wyobrażenie o przynależności systematycznej oraz osiąganych rozmiarach nowych nabytków, więc nie brałam ryb w ciemno. A tym samym nie ryzykowałam sprowadzeniem do domu monstrów, które w ciągu pół roku urosną do pół metra i wytną w pień obsadę
. Po powrocie, w czasie aklimatyzacji w wiadrze zrobiłam szkice nowych ryb i po wpuszczeniu ich do zbiornika zasiadłam do komputera by potwierdzić swe domysły –
Mystus mysticetus płci nieokreślonej i dwa samce
Pseudomystus siamensis. Jak się okazało, zrobienie szkiców z zaznaczeniem ich wyjściowej wielkości było dobrym pomysłem, gdyż przez kilka(naście?) pierwszych miesięcy nie dane mi było oglądać ich w całej okazałości. Pseudomystusy okupowały kryjówki z łupin kokosów, a trzeci bagr siedział przyczajony wśród roślinności lub za korzeniami i był bardzo płochliwy.
Gdzieś w międzyczasie przez trzysetkę przewinęły się też jarzeńce, bojowniki, motylowiec, wspomniane już molinezje, grubowarg, neritiny i chyba jeszcze jakieś stwory. I tylko kosiarki – wpuszczone jako domniemane remedium na nitki – zostały do dziś (nie licząc sumokształtnych).
Ach, no przecież – przez dłuższy czas było też bardzo wiele ampularii. Jednak z jakiegoś powodu w pewnym momencie wymarły (podejrzewam, że maczały w tym płetwy kirysy). Ale kiedyś pewnie do nich wrócę, bo mam do nich sentyment – nawet chciałam z nich magisterkę pisać.
… Po tych rozlicznych perypetiach okazało się, że na nic oprócz sumokształtnych nie ma już w baniaku miejsca
(a nawet, że zbiornik jest przerybiony i „niedofiltrowany”).
Po tym nieco przydługim wywodzie, czas na spis obecnej obsady:
Jedyne nie-sumokształtne, czyli karpiowaty
Crossocheilus cf.
langei (aka kosiarka) – 8
Bagrowate:
Mystus mysticetus i
Pseudomystus siamensis – 1 + 2
Kiryskowate: kiryśnik
„Hoplosternum” littorale i kiryśnik czarnoplamy
Megalechis thoracata – 6 + 1
Kirysowate: kirys grzebykoczelny
Agamyxis pectinifrons i kirys
Platydoras armatulus – 4 + 3
Pierzastowąsowate: niedawno przygarnięty bękart, czyli hybryda giętkozębów (
Synodontis petricola x
nigrita?) - 1
Zbrojnikowate:
Ancistrus cf.
cirrhosus (
Ancistrus sp.) – 3 lub 4 dorosłe i kilka młodych
W planach: znalezienie domu kosiarkom, ograniczenie liczby zbrojników i kiryśników
„H.” littorale, opcjonalnie – pozbycie się giętkozęba i kiryśnika czarnoplamego. Dokupienie jeszcze 2-3 mystusów lub oddanie obecnego komuś, kto ma już stadko. Oraz próba rozmnożenia agamek i platydorów. No i przydałoby się dokupić kolejną rurkę
.
Kiryśniki i kosiarki są dzienną strażą akwarium – zawsze na widoku. Za to wieczorem i nocą można zaobserwować to, czego w świetle dnia nie widać: wyglądające niczym mistyczne stwory kirysy i przemykające po zbiorniku dobre duchy akwarium, czyli
Pseudomystus siamensis.
Jeśli chodzi o rośliny – zacznę od podziękowań. Za rośliny (te, które są i te, których od dawna nie ma) dziękuję: forumowiczom z Kieleckiego Forum Akwarystycznego (Bogdan, DjM, Jamar), bez których to akwarium by nie wystartowało oraz forumowiczom DFA: agg, massacra. Mam nadzieję, że o nikim nie zapomniałam
.
Specem od botaniki nie jestem, ale oto lista obecnej flory:
Onowodek kłosowy
Aponogeton stachysporus,
Bakopa Monniera
Bacopa monnieri,
Mikrozorium oskrzydlone
Colysis pteropus,
Zwartka
Cryptocoryne sp. (
C. affinis?),
Zwartka
Cryptocoryne sp. (
C. beckettii/
wendtii 'brown'/
undulata?),
Zwartka
Cryptocoryne sp. (
C. wendtii 'green'/
beckettii/
lucens?),
Żabienica Grisebacha
Echinodorus grisebachii,
Żabienica
Echinodorus sp.
Żabienica urugwajska
Echinodorus uruguayensis,
Lileopsis brazylijski
Lilaeopsis brasiliensis,
Ludwigia
Ludwigia sp. (muszę się podszkolić z rozpoznawania gatunków).
W zaniku:
Moczarka
Elodea sp./
Egeria sp.,
Hydrokotyla
Hydrocotyle tripartita,
Nadwódka wielonasienna
Hygrophila polysperma,
Marsylia
Marsilea sp. (
M. minuta?),
Nurzaniec śrubowy
Vallisneria spiralis.
Jak widać – nie ma tego dużo, ale najważniejsze, że w ogóle coś chce u mnie rosnąć
.
W planach: dokupienie jeszcze kilku gatunków (tudzież mieszańców) żabienic oraz jakiegoś wysokiego gatunku zwartki na trzeci plan. Marzy mi się też jakiś onowodek albo barklaja, więc może kiedyś...
Poniżej kilka zdjęć mieszkańców. Przepraszam za ich jakość – pomimo wielu podejść nie potrafię się porozumieć z aparatem
.
Z góry dziękuję za wszelkie opinie
.
Postanowienia końcowe: kosiarki szukają domu, chętnych udzielić im dożywotniego schronienia zapraszam na pw. Podobnie rzecz się ma z giętkozębowym mieszańcem.
Nie masz wystarczających uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego postu.